sobota, 4 lipca 2009

Witam .

Witam Szanownych Gości. Założyłam tego bloga by podzielić się z Wami moim szczęściem jak i smutkami. Są wakacje. Wróciłam dzisiaj z obozu konnego. Poznałam ludzi. Niby fajnie...Ale przez cały czas spędzony tam, myślałam o jednym a mianowicie śmierci Króla. Był dla mnie czymś więcej niż tylko idolem. Był dla mnie Bogiem. Zagubił się. I padł. Pewnie myślicie, że Sam sobie w tym pomógł. Pewnie myślicie, że był świrem. Tylko czy wiecie, że 'świr' na cele charytatywne wydał ponad 330 mln dolarów. Nigdy nie myślał o sobie. Myślał o innych. Dlaczego nikt Mu nie pomógł?!
Jeszcze do mnie nie dociera że GO NIEMA. Wciąż wierze w to, że kiedyś jeszcze pojadę na jego koncert.
Co z jego dziećmi?? Czy sława ojca ich przygniecie?? Mam wiele pytań...
Kocham Go. On żyje. Wierzę w to, że powróci. Uśmiechnie się do mnie w ten swój tajemniczy uśmiech...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz